(#29) Jak pech to pech, czyli co mi nie wyszło podczas studiów na UE Katowice. A powinno! Unlucky me. What did not work out during my studies at UE Katowice. But It should!


            Pamiętacie mój poprzedni post, w którym mówiłam o tym, dlaczego wybrałam studia w Katowicach? Jeśli nie, to macie tutaj link:

            No, ale wracając. Plan był ambitny: najpierw ogarnąć tani i ładny pokoik, potem załatwić papiery na uczelni, i szybko znaleźć pierwsza prace, max na pół etatu, bo jeszcze muszę wstąpić do ESN’u i na basen (forma się sama nie zrobi, a warto umieć pływać).

Uczelnia.

Fantastyczna, tyle różnych możliwości! Nawet dostałam stypendium rektora! I wszystko się zawaliło na pierwszej sesji. Na 6 przedmiotów miałam 3 poprawki. Totalna deprecha. Do tego momentu miałam jedną poprawkę. Z Erasmusa oczywiście. 

Specjalizacja

...Po pierwszym semestrze studiów wybieraliśmy specjalizację. OCZYWIŚCIE, jak na złość, moja specjalizacja (wymarzona, wyczekiwana, ukochana) nie została otworzona. Możecie sobie tylko wyobrażać moją frustrację. Koniec końców, wybrałam specjalność: “Dystrybucja i sprzedaż na rynkach krajowych i międzynarodowych”.

Możliwości

Pracy faktycznie było pod dostatkiem, ale moje CV chyba nikomu nie przypadło do gustu i tak 2 miesiące spędziłam nad portalami dla szukających pracy. Ale w końcu mnie przyjęli! W grudniu. Na ¾ etatu i na weekendy. Najpierw mi mówiono o 2 lub 3 weekendach w miesiącu, a skończyło się na tym, że jak chciałam mieć jeden weekend w miesiącu wolny, to dostałam wielki popis dezaprobaty mojego szefa, że jest rozczarowany, że chcę wziąć weekend wolny. To był właśnie mój zaplanowany weekend w Wiedniu! To przeważyło szalę goryczy co do mojej kariery w tej firmie (niemiłych historii było znacznie więcej, ale po co o nich wspominać ;) ).

Katowickie atrakcje

I od tego się wszystko zaczęło! Mój pokój w Katowicach kosztował mnie 850 zł miesięcznie (z opłatami), czyli całe moje stypendium poszło na moje zakwaterowanie w pokoju tak małym, że nie było prosto zmieścić się w nim w dwie osoby. Ale przecież nie jestem mięczakiem! Dam rade ;)

Atrakcje dodatkowe na uniwersytecie.

Ostatnia moja deska ratunku. Wypatrzyłam okazje sportowe. AZS z siatkówki. No czemu by nie. Napisałam maila do opiekuna tegoż działu, że nie jestem graczem wybitnym, ale uczę się szybko, chętnie bym sobie poodbijała tą piłkę! Ale Pan mi odpisał, że do zespołu nie przyjmuje amatorów. To nic! Niezłomnie napisałam do opiekuna drużyny basenowej, że jestem chętna na kurs pływania. W odpowiedzi otrzymałem informację, że basen jest NIECZYNNY DO ODWOŁANIA. Tutaj już moje pokłady entuzjazmu zaczynały gasnąć. ALE przecież mistrz okazji to ja! 

Biuro wymiany międzynarodowej ogłosiło nabór na jakąś akcje. Nie pamiętam, o co chodziło, ale był jakiś projekt międzynarodowy. Kilka dni w Wiedniu. Napisałam list motywacyjny… i serdecznie mi podziękowali. NIE POJECHAŁAM. No na litość Boską! No to cóż było robić? 

Pędzę zapisać się do wymarzonego ESN’u. Od mojego Erasmusa chciałam być częścią tej znamienitej grupy wybitnych organizatorów najlepszych erasmusowych imprez. I nie uwierzycie, co się stało. Zamknęli mi ESN. Wzięłam moje graty i idę do następnych drzwi. A tam swoje biuro mia AIESEC. Do AIESEC się już dostałam. Dzięki Bogu. ;_;

Jak pech to pech. 

 

***

Do you remember my previous post in which I talked about why I chose to study in Katowice? If not, you have a link here:

 The plan was ambitious: first, to get a cheap and nice room, then to get the papers at the university, and quickly find my first job, max part-time, because I still have to join ESN and the pool (the form doesn't do itself, plus it's worth knowing how to swim).  

The university.

Fantastic, so many possibilities! I even got the rector's scholarship! And it all collapsed in the first session. I've had 3 total failures during the exam session for 6 subjects. A total depression. Until then, I had one amendment. During my Erasmus, of course.

Specialization

 . . . After the first semester of studies we chose the specialization. OBVIOUSLY, my specialization (dreamed, awaited, beloved) has not been opened. You can only imagine my frustration. In the end, I chose the specialty: "Distribution and sales in domestic and international markets". 

Opportunities

There were indeed plenty of job opportunities, but I don't think anyone liked my CV, and so, I spent 2 months on job search portals. But they finally took me in! In December. On a three-quarters time and on weekends. First I was told to work 2 or 3 weekends a month, and then I ended up with the fact that when I wanted to have one weekend off a month, I got a show of disapproval from my boss that he is disappointed that I want to take the weekend off. That was my scheduled weekend in Vienna! This outweighed the bitterness about my career in this company (there were many more unpleasant stories, but why mention them ;) ).

Katowice attractions 

And this is where it all started! The world gave me signs! My room in Katowice cost me 850 PLN per month (with fees), so my whole scholarship went for my accommodation in a room so small, that it wasn't easy to fit in two people. But It is ok! I can do it ;) 

 Additional attractions at the university. 

My last hope. I've been looking for sports opportunities. AZS from volleyball. Why not? I wrote an email to the head of the department that I'm not an outstanding player, but I'm learning fast, I'd love to hit that ball! But he wrote me back that they don't admit amateurs to the team. It's ok! I've been writing to the pool team leader that I'm willing to take a swimming course. In response, I was informed that the pool is CLOSED. Here, my enthusiasm began to fade. But the Master of opportunity is me!

 The International Exchange Office has announced the news about recruitment for some kind of internship program. I don't remember what it was about, but there was an international project. A few days in Vienna. I wrote a motivation letter. . . and they thanked me very much. I DIDN'T GO. For God's sake! Well, what was next on my list? 

I'm going to sign up for my dream ESN. Since my Erasmus I wanted to be part of this amazing group of outstanding organizers of the best Erasmus events. And you won't believe what happened. They closed the ESN. THEY CLOSED IT! I took my stuff and I went next door. And that's where AIESEC office were. That is how my career in AIESEC began. Thank God;__;

 

 Bad luck is bad luck.

 

Komentarze